Dokładnie 14 miesięcy karmiłam piersią. W Dzień Dziecka padła
ostateczna decyzja, ale odstawianie "na serio" trwało około tygodnia.
Obyło się bez płaczu, lamentu, krzyków, obrażania... owszem trudne były
chwile, gdy synek wskakiwał na kolana i zaglądał w dekolt uśmiechając
się radośnie. Szybko jednak musiałam i jemu i sobie odwracać uwagę
poprzez zabawę :) To kosztowało mnie sporo wytrwałości, najgorsze były
pierwsze 24h potem już było mi łatwiej, bo byłam dumna z siebie i syna,
że tak łatwo i bezboleśnie nam to wychodzi :)
Nie zauważyłam
jednak bardzo ważnej rzeczy - synek ząbkuje! A odstawienie od piersi w
trakcie ząbkowania nie jest zalecane :) Mamy dwa górne kły i dwie górne
czwórki! A na dole pchają się na świat kolejne czwóreczki :)
Niedawno
na placu zabaw, jedna z mam była pod wrażeniem uzębienia mojego
dziecka. Jej córa (w tym samym wieku) mogła pochwalić się tylko dolnymi
jedynkami :)
Przyszedł jednak kryzys. Jednak
wyrzynanie się dolnych zębów daje się mocno we znaki i moje dziecko
codziennie o 4 nad ranem przypomina sobie o ssaniu i maminym mleku :(
Przytulanie nie pomaga, maca mnie po cyckach i kwili rozpaczliwie :(
Jeśli chodzi o stan fizyczny moich piersi,
na razie nie zauważyłam zmian, również w wielkości. Albo musi minąć
trochę czasu żeby sflaczały i obwisły, albo zawdzięczam to długiemu
procesowi odstawiania od piersi :) W każdym bądź razie ćwiczę! pompki,
hantelki etc :)
Psychicznie też nie jest najgorzej.
Trochę już mnie męczyło karmienie - dieta, brak możliwości wykonywania
zabiegów kosmetycznych, brak możliwości wypicia piwka w upalny dzień,
czy też wieczorem ze znajomymi na grillu i wiele wiele innych
ograniczeń, które w ostatnich miesiącach zaczęły mi doskwierać.
W
pracy mam tak dużo zajęć, że zapominam o domu, rodzinie, dziecku -
wstyd się do tego przyznawać, ale taka jest prawda :( Wkurza mnie to
strasznie! Uważam, że kobiety mające dzieci nie powinny pracować 8h
dziennie - to stanowczo za długo, szczególnie gdy na dojazd traci się do
2h dziennie. Rodzice ciągle mnie pytają co mi jest, czy jestem chora..
a ja po prostu tak marnie wyglądam, bo jestem zmęczona, bo wszędzie
chce dać z siebie 100% i w pracy i w domu. Chcę żeby moje dziecko nie
miało poczucia, że mamy ciągle nie ma, że mama nie ma dla mnie czasu, że
mama nie chce się ze mną bawić itd. itd.
Ciężko wyskrobać chwilę dla męża..ale on to akurat jest chyba bardziej wyrozumiały niż mój syn :D
To
zmęczenie może też wynika z tego, że moja gospodarka hormonalna na nowo
szaleje. W końcu nie trzeba już produkować mleka i czas najwyższy
przestawić się na stu procentowy tryb "zapłodnienia".