O powrocie do pracy po urlopie macierzynskim, slow kilka

Matka powinna mieć wybór. 
Matka powinna chcieć a nie móc.

Niestety... ja wyboru nie miałam i musiałam wrócić do pracy zaraz po urlopie macierzyńskim. Nie tłumaczę sobie, że takie są czasy, że teraz wszyscy żyją na kredyt, że mało którą matkę stać na urlop wychowawczy.
Taki mój los. Wywodzę się z rodziny, w której od pamiętnych lat żyło się na krechę. Biedny znajdzie biednego, więc i mój eM nie może pochwalić się bogactwem rodzinnego domu. Jesteśmy wykształceni, mamy dobrą pracę i całkiem niezłe zarobki. Ale nie stać nas na zakup mieszkania za gotówkę... i zadłużyliśmy się. Tym samym bank "wypożycza" nam mieszkanko i płacić trzeba... i to nie mało, oj nie mało.

Pozytywne nastawienie to najważniejsze, by móc wrócić do pracy i nie wpaść w depreche.
Pierwsze tygodnie oszukiwałam samą siebie, że jest ok, że daje sobie radę, że wcale nie tęsknie, że powrót do pracy dobrze mi zrobił. Współpracownicy nie mogli wyjść z podziwu, że pałam energią i w ogóle nie mówię o dziecięcych sprawach...
W drugim miesiącu puściły mi wszelkie hamulce i więcej płakałam niż się śmiałam. Musiałam przyznać się do swych słabości. Powrót do pracy jest TRUDNY! Bardzo trudny! A kontynuowanie karmienia piersią jest nie lada wyczynem.

Minęły dwa miesiące odkąd pracuję i dopiero od tygodnia wykonuje swoje obowiązki należycie. Do tej pory gapiłam się bezmyślnie w monitor albo surfowałam po baby-forach i czytałam posty matek, które spędzają całe dnie ze swoimi pociechami. Zazdrościłam. Marzyłam o spacerze z synem. O wspólnej zabawie, wygłupach.
Wracałam do domu to byłam wycieńczona a i moja pociecha padała z sił i zazwyczaj cały wieczór marudziła. W nocy przeżywałam katusze. Co godzinę, dwie przeraźliwy płacz. Mi się kończył pokarm w piersiach, puszczały nerwy, byliśmy coraz bardziej zmęczeni. Pokrzykiwania, kłótnie, żale, obwinianie siebie nawzajem... A mnie dopadł stan lekkiej depresji - ciągle obwiniałam się, że jestem złą matką, że poświęcam dziecku za mało  czasu. Na domiar złego natrafiłam na artykuł o przekonaniach Niemców. Otóż w ich kraju uważa się, że kobieta którą pracuje nie może  być dobrą matką. I większość Niemek głęboko w to wierzy, zatem te które nie mają możliwości, nie decydują się na dziecko. ....

Teraz jest lepiej. Mamy cudowną opiekunkę. Synek jest pogodny, całymi wieczorami wygłupiamy się na podłodze. W weekendy spacerujemy, odwiedzamy dziadków. W pracy idzie mi coraz lepiej - poczułam blues`a ;)

Życzę Powodzenia Wszystkim Matkom Które Muszą Wrócić Do Pracy A w Głębi Serca Tego Nie Chcą!

Etykiety: