Wpadki Taty

Mama idzie do pracy a Tata zostaje w domu z synkiem.
- Dacie sobie radę? - Mama przekrzykuje płacz dziecka, stojąc przy drzwiach wyjściowych
- Damy, damy - uśmiecha się Tata
Kilka minut później,w autobusie, Mama czuje wibracje w kieszeni spodni. To telefon. Dzwoni Tata.
- Mamuśka, mamy problem - zaczyna Tata - robię tą kaszkę, tak jak mówiłaś: 100ml wody w temp. 50C i 4 łyżki kaszki. ALe jest strasznie rzadka, taka ma być?
- Nie! Kaszka musi wyglądać jak kaszka, a nie płynne mleko.
- To ja nie wiem. Wyleje i zrobię jeszcze raz. - Tata rzuca słuchawkę

Chwilę później Tata dzwoni ponownie:
- Do d.. z ta kaszka!
- Odpuść sobie. Daj małemu owoce ze słoiczka.
(dobrze, że Mama pomyślała i w razie czego zakupiła "niemowlęcy fastfood")

Co się okazało? Tata wsypał do wody 3 łyżeczki a nie łyżki kaszki! Upierał się później, że łyżka to to samo co łyżeczka. A jak ma być duża łyżka, to się mówi "łyżka stołowa".

I weź się z takim kłóć :) Od dzisiaj mówię "stołowa"

Etykiety: