Mamy już za sobą wyrzynanie dolnych jedynek tu:
Teraz jesteśmy na etapie wyrzynania górnych jedynek.
Jest c i ę ż k o!
Mały ślini się nieustannie. Właściwie po ukazaniu się dolnych jedynek nie było spokoju...co prawda w nocy budził się rzadziej, w dzień sypiał nieco lepiej, ale ciągle pakował rączki do buzi i myśleliśmy z eM, że dolne dwójki szykują się do wyjścia, bo był biały prześwit. No ale nic... czekaliśmy... i po kilku miesięcach opuchły górne dziąsła.
A jak już opuchły to dopiero zaczął się koszmar!!! Myślałam, że już gorzej być nie może, że na pewno lada dzień wyjdzie ząbek... a tu nic. Dziąsła z dnia na dzień wyglądały coraz gorzej - niewątpliwie musiało to bardzo boleć. Po jakiś dwóch tygodniach mały dostał gorączki. Tatuś poszedł w odstawkę i mamusia spała z synusiem w jednym łóżku.
To był ciężki okres. Rano na 9 jeździliśmy na rehabilitacje (35km w jedną stronę). Mały źle to znosił, bo o tej porze spał w swoim łóżeczku nawet 2,5h, a tu gdzieś go zawożą, potem jakaś obca baba męczy go na macie, kąpią go w jakiejś małej wannie z bąbelkami. Płakał strasznie, w efekcie dwutygodniowe rehabilitacje nie dały żadnego efektu, bo "dziecko nie współpracowało"...
Do tego doszła wysoka gorączka i ból brzuszka!! Przeszło trzy doby przeżywaliśmy horror, całą trójka - ja, eM i chyba najbardziej synek.Mały spał tylko na naszych piersiach, o odłożeniu nie było mowy. Krzyczał jak szalony. Był niewyspany, zmęczony, przerażony...
Gdy temperatura przekroczyła 39C poszliśmy do lekarza. Zęba ani śladu, a mały wił się z bólu, płakał przeraźliwie, nic nie spał, nie chciał jeść... oczywiście usłyszałam, że to wirusówka.
Zbijaliśmy temperaturę naprzemiennie czopkami Paracetamol i syropem Ibufen (z zaleceń lekarza). Ale i to nie pomagało! Temp utrzymywała się na poziomie 39-40 stopni.
Byłam zdesperowana. Dałam małemu suszone śliwki i sok z jabłek. Z oporem, ale zjadł i wypił... po 5h była kupa, z którą miał ogromny problem. I gorączka spadła ! ;|
Dnia następnego wyszedł ząbek :)
Teraz czekamy na drugą górną jedynkę. Mam nadzieję, że będzie spokojniej. Bo przez to "chorowanie" mam zaległości w pracy, w formie niedogodzin.
Etykiety: zabkowanie