Gdybym wiedziała, że jest coś takiego jak skok rozwojowy i ten skok rozwojowy potrafi wytrącić z równowagi, zaburzyć wszelkie relacje partnerskie, wzbudzić w matce niechęć ... to chyba drugi raz bym się nie zdecydowała na dziecko...
Na prawdę! Mam dość! KRYZYS 8 MIESIĄCA!
Po poprzednim skoku myślałam, że już gorzej być nie może. A ja mówię Wam, że zawsze może być gorzej!
Na domiar złego, nie mogę być w domu, bo muszę gnać z rana do pracy. Na domiar złego, przed południem dostaje telefon, że mam wracać do domu, bo mały ma szafbe. Lecę, więc do szefa i po raz kolejny przepraszam, po raz kolejny obiecuję, po raz kolejny proszę o pozwolenie opuszczenia firmy z powodów rodzinnych. Przecież to jakiś obłęd!! Tak się nie da żyć!
Szef rzucił mi fajne tematy, mam okazję się wykazać, zabłysnąć, a nie mogę bo DZIECKO...
Wracam do domu, syn pełza do mnie, wydając z siebie okrzyki radości. Przytulanie, cycek, zabawa i ... marudzenie, marudzenie, marudzenie, płacz, marudzenie, płacz, marudzenie, płacz, płacz, ryk!, płacz! ....
I co tu zrobić?
Spać nie chce! Jeść nie chce! Przytulać już się nie chce! Bawić się nie chce! Wszystko nudzi, wszystko męczy, wszystko jest beee...
A ja płaczę... bo już sił nie mam, bo martwię się o pracę, bo martwię się o dziecko, bo martwie się że mąż mnie zostawi, bo sam nie daje rady, a słabszy psychicznie ode mnie o tysiąc razy...
Nikt nam pomóc nie chce, bo jak dziecko płacze to każdy jeden odwraca się na pięcie. Jak się uśmiecha i bawi, to pewnie "możecie go podrzucić na godzinkę" i tyle mamy z pomocy rodzinnej..
A do tego wszystkiego dochodzi choroba mojego taty... :(
Zawiadomienie z banku, że mam przed świętami dopłacić 2000zł na jakieś śmieszne, nic nieznaczące ubezpieczenie, nie poruszyło mnie zbytnio... bo czy może być jeszcze gorzej? ....
Etykiety: inne, mama w pracy, rozwój