Huśtawka / bujak dla niemowlaka. Chyba każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko choć przez chwile mogło pobyć samo. Bujaczek to fajny gadżet... my dostaliśmy takowy dopiero w 3 miesiącu. A jego brak odczuwałam już w połowie 2 miesiąca. Malec ciągle chciał być na rękach, nie potrafił sam zasnąć, płakał w łóżeczku, płakał gdy leżał plackiem na kanapie. Dlatego większość czasu spędzałam na dworzu, mały w wózku spał jak zabity, a ja mogłam odetchnąć...
Gdy w naszym domu zagościł bujaczek, miałam więcej czasu dla siebie. Synek uwielbiał się bujać i słuchać przy tym muzyki. Niekiedy (choć rzadko) zdarzało mu się zdrzemnąć. Ja w tym czasie ogarnęłam mieszkanie, zrobiłam obiad, miałam czas na umycie zębów :)
W piątym miesiącu malec zaczął wyczyniać akrobacje i pobyt w bujaku był niebezpieczny :) Zatem fajna zabawka, ale na krótko. Potem służył nam już tylko do nauki jedzenia "dorosłych" posiłków.
W 8 miesiącu przerzuciliśmy się na krzesełko do karmienia.
Osobiście miesięcznego niemowlaka nie posadziłabym do takiego bujaka - jednak kręgosłup jest mocno wygięty. Długie pobyty w huśtawce na pewno nie są korzystne, dlatego mój chłopiec spędzał w nim niewiele czasu - tylko gdy wymagała tego sytuacja :)
- szczerze mogę polecić!!
Huśtawka sama się buja (baterie nie zdążyły się wyczerpać :) ) i to chyba było najfajniejsze :)
Etykiety: zabawki, zakupy