Na początku chciałabym przeprosić i prosić o wybaczenie za moją niesłowność! W poprzednim poście obiecałam, że kolejny pojawi się dnia następnego... ale nie udało mi się to z powodu kilkudniowej "depresji".
Żłobek:
- trzeba się liczyć z tym, że dzieci będzie dużo. W większości prywatnych placówkach jakie odwiedziłam, było 8 dzieci na jedną opiekunkę.
- przedział wiekowy to zwykle od 6mc do 3lat (więcej jest dzieci między 1,5-3 rokiem życia)
- w jednej z placówek (która nieźle się ceniła) żłobek mieścił się na pierwszym piętrze, w pokoju 30m2. Trzy łóżeczka turystyczne stały w pokoju zabaw oddzielone parawanem!
- koszt to średnio 700-900zł/m-c (z wyżywieniem, za 8h dziennie)
W dzień oglądałam żłobki, a wieczorami czytałam ogłoszenia. Opiekunki ceniły się dość dobrze: od 10zł/h. Na cały etat to koszt ok. 1600zł/m-c. Dla mnie za drogo. Byłam zrozpaczona. Poleciałam jeszcze do pobliskiego Klubu Malucha. Fajnie, przytulnie, 4 pokoje, dwie młode opiekunki (świeże absolwentki) i... otoczenie, które dawało dużo do myślenia. Dom zaniedbany, ogródek dla dzieci w opłakanym stanie, dach ledwo się trzyma, wózek można zostawić tylko w ogrodzie pod gołym niebem... i 900ł/m-c. Trudno...myślałam... trzeba posłać małego i zobaczyć czy się zaadaptuje...
Macierzyński się skończył i wróciłam do pracy, a z synkiem został Tata... na jakiś czas, aż w końcu zdecyduje się wysłać dziecko do obcego domu, obcych ludzi, obcych dużych dzieci...
I w pracy ... w ramach wdrożenia :) napisałam ogłoszenie na jednym z portali "Poszukuję opiekunki..."
Sztywno określiłam ile jestem wstanie zapłacić... i o dziwo dostałam ogrom maili z prośbą o telefon, o rozmowę, o spotkanie... Byłam w głębokim szoku, że są jeszcze ludzie, którzy chcą pracować za 700zł/pełen etat!!
Co poniektórzy twierdzili, że za takie pieniądze dobrej niani nie znajdę... ALE JA ZNALAZŁAM!
Opiekuje się synkiem najlepiej jakbym mogła to sobie wyobrazić! W pracy jestem spokojna i nie martwię się o dom. Co najwyżej tylko zastanawiam się czy mój kochany urwis nie sprawia problemów :)
Ciesze się, że nie muszę wysyłać syna do żłobka. Tym bardziej, że nie byłam przekonana do takiej decyzji.
Szczególnie rano jest mi lżej, bo nie muszę dziecka budzić, ubierać i gnać z nim przez pół miasta jeszcze przed wschodem słońca. A co dopiero jak przyjdzie śnieżyca...
Zatrudnienie opiekunki ma swoje wady.
- wpuszczamy do domu kogoś zupełnie obcego; będzie zaglądać nam w szafki, używać naszych garów, czajników, sztućcy,
- może się spóźnić, bo korek, bo śnieg, bo to, bo tamto...
- może zachorować,
- może zażyczyć sobie tygodniowego urlopu, z powodów rodzinnych
i inne. Zatem jesteśmy trochę zależni od niani. Żłobek jest otwarty prawie cały rok i zawsze możemy tam posłać dziecka... no chyba, że się nam dziecko rozchoruje. Etykiety: inne, mama w pracy