Warto czy nie warto wydać kilka stówek by móc uczęszczać do szkoły rodzenia?
Ja bym drugi raz się nie zdecydowała. Już po drugich zajęciach zaczęłam żałować... mój eM miał większe oczekiwania i w efekcie oboje chodziliśmy tam jakby z musu.
Fajnie, że w pakiecie były 2-godzinne ćwiczenia dla kobiet w ciąży. Chociaż w moim odczuciu dobór ćwiczeń był słaby... nawet się lekko nie spociłam ;| Chociaż były takie panie, które nie miały siły na więcej i po 15min siadały pod ścianą..... hm
Czego się nauczyłam?
Mogłam poskakać na piłce, spróbować pozycji, które uśmierzają
ból porodowy. Dowiedziałam się czym jest poród (podział na fazy), do czego mam prawo, czego mogę wymagać od położnej, a na jakie polecenia powinnam reagować pozytywnie, bez buntu. Mówiono jak wygląda czas po porodzie, na sali poporodowej, jak opiekować się noworodkiem, jak przystawiać do piersi, jak zmieniać pieluszkę, czego oczekiwać od personelu, co zabrać do szpitala. Niby pomagano wybrać szpital... często poruszane były dyskusję na temat co gdzie i jak.

Oczywiście zajęcia praktyczne z lalkami... ćwiczenia oddychania...
Dlaczego nie warto?
1. Bo wszystko zostało opisane:
- W internecie jest mnóstwo artykułów na temat porodu
- Książki bardziej szczegółowo opisują przebieg ciąży, porodu, połogu
- można sięgnąć też po czasopisma
2. W internecie jest mnóstwo filmów, są internetowe szkoły rodzenia
3. Oszczędzamy kilka stówek i możemy kupić jakiś fajny gadżet dla naszej pociechy (mi na przykład brakowało bujaczka/huśtawki)
Dlaczego warto?
Są ludzie, którzy nienawidzą czytać!
Są ludzie, którzy nie potrafią szukać informacji.
Są ludzie, którzy nową wiedzę szybciej chłoną poprzez słuchanie, a nie czytanie.
Wówczas warto zapisać się do szkoły rodzenia, bo jak na świecie pojawi się mały człowiek, to kompletnie nie będziecie wiedzieć od czego zacząć. Jak nosić dziecko, jak pielęgnować, jak karmić. A podczas
porodu będzie panował tylko chaos, bo
kobieta musi wiedzieć co się z nią dzieje!! Bez ten wiedzy,
poród będzie bardziej bolesny, bardziej stresujący, a przez to przedłużający się!
Nie licznie na pomoc dziadków!
Ja w życiu kieruję się zasadą, że jak mam na kogoś liczyć to tylko i wyłącznie na siebie. "Umiesz liczyć, licz na siebie". Odkąd mój syn pojawił się na świecie nikt mi nie pomagał prócz męża i uważam, że tak jest najlepiej!!
Dlaczego zapisałam się do szkoły rodzenia?
1. Mieliśmy pieniądze, których nam nie było w danej chwili szkoda.
2. Była zima, ja siedziałam na L4 i strasznie mi się nudziło. Także była to jakaś odskocznia od nudnej codzienności.
3. Mój eM nie miał czasu na samodzielne przygotowania do porodu i tacierzyństwa. I wszystko co usłyszał od położnej na zajęciach, było dla niego nowością. Poza tym umocnił się w przekonaniu, że chce czynnie uczestniczyć w porodzie.
Etykiety: ciąża