Mrozenie warzyw dla bobasa

Nie mam ostatnio na nic czasu. Za 3 tygodnie wracam do pracy i chciałam do tego czasu zrobić generalne porządki w domu i piwnicy - a wierzcie mi bądź nie, ale JEST CO ROBIĆ :)
W zeszłym tygodniu zwiozłam kolejną porcję warzyw z ogródka dziadków. Dwie doby musiały minąć nim zabrałam się za robotę. Przerażała mnie ilość, nie miałam koncepcji co z tym zrobić, a poza tym pogoda była naprawdę bardzo ładna, zatem wolałam wyjść z bobasem na długi spacer.




Warzywa mają być dla bobasa, zatem poziom trudności nieco wzrósł - nie może być przypraw, dodatków, octu etc.

Ziemniaki zaniosłam do piwnicy - choć mam pewne obawy, ponieważ w naszej piwnicy zimą bywa ciepło, a nawet bardzo ciepło.
Marchew - zabrakło miejsca w piwnicy, więc opcja przykopania marchewki piachem odpadła. Myślałam dzień i noc. Marchewka jest dość "trudnym warzywem"... jakiś miesiąc temu pasteryzowałam przecier z marchwi, ale nie specjalnie jestem przekonana do tej metody. Skupiłam się zatem na mrożeniu - zrobić przecier, przelać do pojemników na lód, potem poprzekładać odpowiednie porcje do woreczków. Można i tak, ale poszłam na łatwiznę i zaryzykowałam - zamroziłam marchew na surowo! Miałam sporo obaw, więc większą część zbioru uprzednio blanszowałam. Zobaczymy co z tego będzie...
Buraki - nie znoszę buraczków. Jeść uwielbiam, ale gotowanie, krojenie, przyprawia mnie o dreszcze. Przypomina mi się dzieciństwo, kiedy to rodzice przecierali buraczki na tarce, a potem pakowali do słoików i pasteryzowali. Trwało to tygodniami, wszystko wokoło było brudne, a dotyk zabarwionych na fioletowo dłoni z lekka mnie obrzydzał.
Co zrobiłam z buraczkami? Cóż... buraczki w słoiczkach to nie moja specjalność. Zamroziłam. Obmyłam, ugotowałam, obrałam skórkę, pokroiłam w talarki i popakowałam do woreczków (każdy po 50-60g). Może i źle na tym wyjdę, ale nikt tak dobrze się nie uczy na własnych błędach jak JA :)
Cukinię ugotowałam, przetarłam przez sito, zamroziłam - tak jak uprzednio. Myślałam o zamrożeniu cukinii w formie talarków, ale już siły i chęci nie miałam. Poza tym mój syn tak kocha cukinię, że zgromadzony zapas nie dotrwa do przyszłego miesiąca.
Por białą część pokroiłam w krążki i zamroziłam w woreczkach. Zielone łodyżki również mrożę, zatem nic się nie zmarnowało.
Seler leżakuje w pojemniku, w lodówce. Mam tylko 2 sztuki :(
Kalarepka jest pyszniutka i trudno było mi się jej oprzeć. Dlatego w zamrażalniku trafiło tylko 70% tego co przywiozłam :) Kalarepkę obrałam pokroiłam w talarki i blanszowałam (2-3min). Zamroziłam w woreczkach po 40-50g
Fasolka szparagowa - o tym już pisałam


P.S. Jeśli chodzi o OWOCE to zapraszam do wątków:
Przecier z gruszek
Maliny w słoiczku i w zamrażalniku
Pasteryzacja jagód




Etykiety: , ,