Kochane Mamy! Katar u niemowlaka to nie koniec świata! Nie trzeba zamykać maluszka w domu, z zamkniętymi oknami, ogrzewać pomieszczeń, ubierać maluszka na cebulkę!
U nas zwykle zaczyna się w nocy. Synek charczy, chrapie, sapie, wybudza się, piszczy, po czym ponownie próbuje zasnąć. Ewidentnie nos jest zapchany i ściąganie zalegającej wydzieliny gruszką czy aspiratorem nie przyniesie pożądanego efektu. Co robimy?
Cóż... stosuje nieco pradawną metodę, bo na nowoczesny sprzęt nie chcę inwestować i stawiam koło łóżeczka garnek, w którym zaparzyłam uprzednio rumianek. A pod noskiem smaruję maścią majerankową. Synek uwielbia spać na brzuszku, zatem jak ma mu coś ściekać to ścieka na zewnątrz, a nie do gardła. Gdy jakimś cudem dotrwamy do rana to w pierwszej kolejności wietrzymy pokój! Jemy śniadanko i ubieramy się na spacer! Po spacerze jedzonko i inhalacje - nakrywamy się ogromnym kocem i wdychamy napar z rumianku pochylając się nad garnkiem. Z 5-miesięcznym, ruchliwym i ciekawskim bobasem jest to nie lada wyczyn, ale do tej pory jeszcze nikt na tym nie ucierpiał :)
Gdyby katar towarzyszył nam częściej niż raz na 2-3 miesiące, to pewnie już bym poleciała po inhalator. Póki co mamy inne wydatki :)
Po inhalacjach już na spacer nie wychodzimy i siedzimy w domku, bawiąc się na brzuszku. Zwykle w dzień jest lepiej niż w nocy. Dlatego warto zdrzemnąć się, by mieć siły na kolejną ciężką noc ;)
Po trzech dobach zwykle przechodzi albo dopiero się zaczyna - bo wydzielina zaczyna ściekać strumieniami i lepiej nie rozstawać się z aspiratorem/gruszką na dłużej niż 10min.
Póki wydzielina z nosa jest przejrzysta i bezwonna, tragedii nie ma.
Powodzenia!
P.S. Na zatkany nosek, polecam wypad na basen ;) U nas się sprawdziło ;p
Etykiety: gdy dziecko choruje, zdrowie