wpadam tylko na chwilę... muszę się pożalić ;)
Pomału mam dość - wiecznie zalanej koszulki mego syna, mokrych pieluch tetrowych, wymiany prześcieradła w łóżeczku co drugi dzień, zalanej podłogi... mam dość niestrawionego bądź częściowo strawionego MLEKA!!!!
Pediatra pocieszał mnie, że problem ulewania ustanie pod koniec 4 miesiąca. Jesteśmy w połowie piątego, a objawy nasiliły się! Mało tego, w nocy syn płacze, bo chlustające mleko budzi go z najgłębszego snu. Także pobudka co 2h i 30min uciszania to norma.
Nie muszę chyba mówić, że jestem niedospana... i coraz bardziej zdenerwowana tą sytuacją!
Pediatra dalej swoje: "...ale na wadze dobrze przybiera, czym Pani się martwi? To minie" wwwwryyyyy....!!!!! :[
Kaszki, kleiki pogarszają sprawę. Mam wrażenie, że źle się trawią i synka boli brzuszek.
Czuje się bezsilna..
Jak już poradzę sobie z tym tematem, to napiszę bardziej optymistyczny post...
Pozdrawiam!