Po całodniowej lekturze o pieluszkach wielorazowych zdecydowałam się na zakup kieszonki PUL z wkładem z mikrowłókna. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia :) ale najgorsze było przede mną - siki, kupa i PRANIE. Test pieluszki odkładałam kilka dni... do dzisiaj. Na dworze upał niemiłosierny, zatem Jaśko wylegiwał się w samym pampersie na podłodze. I widok ten skłonił mnie do odziania mego syna w dużo ładniejszą pieluszkę :) Bąbel był zachwycony! Dotykał, macał pieluchę i śmiał się w głos hihi
Problem miałam z dopasowaniem szerokości... zapinałam i rozpinałam napy chyba z dziesięć razy zanim dobrałam odpowiedni rozmiar :)
Niestety (a może i stety) pielucha przeszła pierwszy test kupy. Jako, że Jaśko jest karmiony piersią, jego stolec jest wyjątkowo rzadki! Dość długo zwlekałam z zajrzeniem do środka - opracowywałam w tym czasie plan czyszczenia zawartości ;)
+ Pielucha nie przesiąkła po 3h użytkowania
+ Wkład z mikrowłókna ładnie wchłonął mocz i mokrą część kupy.
+ Kieszonka była mega zabrudzona (aż pożałowałam że nie zaopatrzyłam się w bibułki) ale o dziwo w miarę sucha ;|
Czyszczenie:
+ kieszonkę spłukałam prysznicem na toaletą - ładnie wszystko spłynęło
+ w kład opłukałam i wrzuciłam do pralki
- niestety, po praniu na wkładzie pozostały żółte plamy... :(
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony brzdąc fajnie wygląda w takiej pieluszce, pupa jest sucha, nic nie przecieka, ale to pranie...wrrry ;/ Nie wyobrażam sobie przechowywanie obsranej pieluchy w wiadrze przez 2-3 dni. A pranie ręczne odpada! I to już na pewno nie z braku czasu, czy niechęci, ale trudności w dopraniu zanieczyszczeń - pralka radzi sobie z tym lepiej, chociaż pewnie też nie do końca skoro mamy brudny wkład. Póki co zwalam winę na proszek i niską temperaturę...
Jeszcze nie zrezygnowałam, więc niebawem podzielę się z Wami kolejnymi doświadczeniami w tej dziedzinie :)
P.S. może spróbuje pieluch formowanych, te kieszonki nie przypadły mi całkiem do gustu.
Etykiety: pieluszkowanie