Macierzynstwo- najdłulsze wakacje w zyciu

... tak tak, macierzyństwo w moim wydaniu to najdłuższe i najwspanialsze wakacje w życiu!! Z początku byłam załamana, bo pomimo dobrego przygotowania teoretycznego, życie pokazało mi, że noworodek w domu to nie samo szczęście, ale też spore trudności, zmagania z własnymi słabościami i ogromna chęć jak najszybszego powrotu do pracy! :) Po okresie połogu, codzienność świeżo upieczonej mamuśki nabrała barw, a czas zaczął szybciej gnać ;| Dziwne, bo pierwsze tygodnie wlekły się niesamowicie - miałam wrażenie że stoję w miejscu, a moje dziecko w ogóle nie rośnie, bo ciągle mieści się w ubranka o rozmiarze 56.

Mija 20 tydzień urlopu macierzyńskiego, a ja zatrzymałam się gdzieś w okolicach 11 tygodnia - od tamtego czasu przestałam liczyć tygodnie i dni. Ciuszki rozmiaru 56, 62 leżakują w pawlaczach i z niepokojem patrzę jak koszulki 68 opinają ciało mego syna.. i zaczynam tęsknić. Tęsknię za okresem noworodkowym. Zapewne niewiele kobiet to rozumie, większość cieszy się że ma to już za sobą... a mnie jakoś smutno, że tak szybko mijają najpiękniejsze miesiące życia mojego dziecka. 

Poszczęściło mi się, bo urlopuje od kwietnia do listopada... wiosna, lato i wczesna jesień to chyba najlepszy okres na macierzyński. Niezliczoną ilość godzin spędziłam na świeżym powietrzu. Niezliczoną ilość kilometrów przeszłam pieszo pchając przed sobą coraz to cięższy wózek. Niezliczoną ilość godzin przeleżałam na łąkach, nad jeziorem, czy polanie w lesie. Raz tylko byliśmy na plaży i śmiem twierdzić, że wypad z niemowlakiem nad morze jest dla odważnych :D 

Czuje się wypoczęta i szczęśliwa :)